Wpis dla przewlekle chorych

W skroniach czuję znajome pulsowanie. Obraz zachodzi mgłą, dookoła pojawiają się tańczące, świetlne punkciki. Drażnią mnie zapachy, przeszkadzają słowa, mdłości nachodzą gardło. To znowu migrena- dzisiaj miałam iść na trening… Innym razem czuję pulsowanie w kręgosłupie: to złamanie przypomina mi o swojej dawnej obecności i miażdżącym bólu. Wtedy też odpuszczam swoje plany na rzecz kontemplowania nad swoim zdrowiem. Oddałabym wszystko, żeby być zdrowa.

Moja pacjentka z niedoczynnością tarczycy jest chyba jedną z najbardziej uśmiechniętych osób, które znam. Zawsze kiedy przychodziła do mnie na wizytę miałam ochotę iść zaraz z nią na kawę- wiem, to nie jest profesjonalne! Nie powiedziałabym, że wygląda grubo- wręcz przeciwnie: jej sylwetka mimo choroby jest jędrna i proporcjonalna. Dziewczyna przez długi czas nie mogła schudnąć. Czegokolwiek nie próbowałyśmy utrata masy ciała była trudna, mozolna, nielogiczna. Miała gorsze momenty i dołki. Ale wiecie co jest niesamowite? Nie przestała. Do tej pory walczy mając za sprzymierzeńców zdrową dietę, siłownię i dobre nastawienie, które mogłaby sprzedawać.

Inna pacjentka to kolejna świetna kobieta. Ma problemy hormonalne. Przez czas naszej współpracy jej sylwetka uległa zmianie. Przeszła dużą metamorfozę wewnętrzną i zewnętrzną. Chociaż dla mnie wygląda już idealnie, dziewczyna nie odpuszcza- twierdzi, że musi się znacznie bardziej starać niż inni, ale przez to docenia swój trud i wypracowaną sylwetkę. Codziennie po pracy przygotowuje skrupulatnie pojemniczki z jedzeniem dla siebie i partnera. Często dopytuje się o różne wskazówki- bo jej zależy, bo jest pozytywnie uparta i skoncentrowana na swoim celu. Przeszła długą drogę i chociaż historia jeszcze się nie zakończyła, to zmierza ku dobremu.

I jest jeszcze jedna Pani. PCOS i insulinooporność. Drobna nadwaga i niesamowity upór. Sama nie potrafiła schudnąć, ale regularne kontrole motywowały ją do trzymania diety i ćwiczeń. Jak mówiła- całe życie było jej „za dużo” i całe życie czuła się winna. Każda kanapka więcej, każde zjedzone ciastko zdawały się szydzić z jej słabej woli. Obwiniała siebie za chorobę i za każde potknięcie. Dzisiaj jest lżejsza o 10 kilogramów, współpracę zakończyłyśmy w maju tego roku. Do tej pory czasami wysyła mi zdjęcia z siłowni, a mi cieszy się buzia na myśl, że kolejna osoba skorzystała z narzędzi MIMO przeszkód, które własny organizm jej podrzuca.

Widzicie, można mówić, że chore osoby tylko szukają wymówek i usprawiedliwiają swój wygląd stanem zdrowia. Ja w gabinecie przekonuję się, że jest wprost przeciwnie. Osoby, które do mnie przychodzą, czy to z niedoczynnością, czy z insulinoopornością, zaburzeniami hormonalnymi, to są w jakimś stopniu wojownicy. Niektórzy stoczą jeszcze wiele przegranych bitew zanim wygrają wojnę, ale dla mnie liczy się tylko to, że próbują dalej. Ale uwaga. Jeśli chorujesz i nie próbujesz, to nie ma miejsca na głaskanie po głowie, tylko na kubeł zimnej wody. Brak ruchu to jeszcze jedna cegiełka obciążająca Twoje ciało.

 

Walka z nadmiernymi kilogramami jest bardzo trudna. Dołóżmy jeszcze do tego walkę z bezsilnością. Z gorszymi dniami. Z bólem, lekami, upartą wagą, która zdaje się drwić z naszych starań. Choroba to bagaż, który dźwigamy. Skoro my możemy i chcemy dokonywać rzeczy niemożliwych, to Ty- osoba zdrowa, bez bagażu- na pewno da radę.

Czasami czuję, że to naprawdę nie jest uczciwe. Ja bardzo chcę, a czasami nie mogę. A nawet jak mogę, to moja figura nie przypomina sylwetki fitness bikini, a mój mózg już zaczyna drwić z mojej bezsilności. Jestem wtedy o krok od zawiści wobec tych, którzy siedząc na kanapie wyglądają lepiej niż ja po roku ćwiczeń. Jestem wtedy o centymetr od nienawiści wobec swojej choroby i wypominania każdej kostki czekolady- bo na pewno to jest wina mojej słabości.

Na szczęście umiem sobie pewne rzeczy uzmysłowić.

Jesteś przewlekle chora, a Twoje schorzenie utrudnia schudnięcie? Nie frustruj się. Wsłuchaj się w ciało. Pomyśl sobie, że nie jesteś sama. Przypomnij sobie jak bardzo mocno się starasz. Z ilu rzeczy rezygnujesz.

Choroba na pewno dała Ci popalić, więc bądź mądrzejsza niż ja i nie dokładaj sobie więcej ciężaru psychicznego. W końcu na pierwszym miejscu zawsze powinno być zdrowie, bo bez niego nic nie ma sensu. Traktuj aktywność fizyczną jak lekarstwo, a dietę jako sprzymierzeńca, a nie wroga. Jeśli jesteś zdrowa, nigdy nie zapominaj jaką wartością jest zdrowie. Kilka lat złych wyborów żywieniowych i przywiązania do siedzenia mogą kosztować za dużo. Pamiętaj też, że najlepszym lekarstwem jest ruch, a dobrym suplementem właściwa dieta.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *